30 wrz 2014

Modern Pin Up make up + stałam się bakłażanem!

Kolejna część zaległości. Po pierwsze - wariacja na temat makijażu w stylu pin-up, czyli wyrazista kreska na oku. W sumie to jedynie nawiązująca do tego stylu. Fioletowy eyeliner żelowy Essence - chyba z jakiejś starej serii limitowanej (czemu Essence wycofało eyelinery żelowe ja się pytam?!) w połączeniu z cieniami mineralnymi, o których wspomniałam w poprzednim poście :)




:P


Druga sprawa. Stało się to już jakiś tydzień temu. Pożegnałam się z różowymi włosami na rzecz koloru oberżyny. O ile jestem raczej cierpliwa i częste farbowanie włosów (używałam pianki Venita) mnie specjalnie nie męczyło, o tyle obawiałam się, że stanie się to dość upierdliwe, kiedy zacznie się rok akademicki. Zresztą, myślałam, że będę nosić ten róż góra miesiąc, a tu minęły już trzy ;)

Znalazłam takie fajne, zniszczone lustro, nie mogło się więc obejść bez pożegnalnych selfie:



Efekt zaraz po farbowaniu:
Użyłam farby Joanna Multi Cream Soczysta oberżyna


Obecnie włosy są już nieco jaśniejsze. Na zdjęciach tego też nie widać, ale włosy nie zafarbowały się równomiernie - z przodu, na grzywce są bardzo ciemne, z tyłu natomiast prześwituje róż. Teraz, po chyba 3 myciach, miejscami mają szarawy odcień O.o Z trudem się powstrzymuję, żeby ponowić farbowanie w celu wzmocnienia koloru :P
Tak czy inaczej nie mam wątpliwości (i nigdy nie miałam) że ciemniejsze włosy zdecydowanie bardziej mi pasują. Przez jakiś czas na pewno zostanę przy fioletach.

A Wy eksperymentujecie z kolorami włosów? ;)

28 wrz 2014

makijaż mineralny oraz kolejne problemy z blogowaniem (i ogólnie trochę marudzenia)

Dzisiaj znowu sobie ponarzekam.
Kiedy już się przełamałam i wróciłam do prowadzenia bloga, rozchorowałam się. Nie chciało mi się malować ani pokazywać swojej twarzy, gdy z nosa płynął mi wodospad Niagara. W sumie nic mi się nie chciało, wiecie jak to jest ;)
W sobotę skończyły mi się wakacje w domku, nadszedł czas wprowadzić się na nową stancję w Łodzi. I tu kolejne przykrości - nie wzięłam ze sobą aparatu :( Mam nadzieję, że gdzieś w połowie października odwiedzę rodzinne Kielce i przywiozę aparat. Tymczasem mam na komputerze jeszcze chyba ze dwa niepublikowane makijaże, więc stay tuned ;)

Do rzeczy! Makijaż. Niby makijaż jak makijaż, taki, o. Neutralny, z tych delikatniejszych. Co więc jest w nim niezwykłego?


Otóż cienie sobie ukręciłam sama. Kupiłam pigmenty i inne proszki na kolorowka.com i stworzyłam (jak na razie) 3 kolory. Jak będę mieć aparat, obfocę je dokładniej, ale są to beż, jasny brąz i bardzo ciemny brąz. W przeciwieństwie do podkładu, który w moim przypadku musi być mineralny i najlepiej jak sama sobie go zabarwię, bo producenci olewają mój kolor skóry (jeśli zdjęcia tego nie oddają - jest to bardzo jasny, oliwkowo-żółty kolor), te cienie to taka moja fanaberia. O ile typowe podkłady i pudry szkodzą mojej skórze (rozpiszę się o tym innym razem) i po prostu ich nie używam, o tyle nie mam ograniczeń co do zwykłych cieni. Mam ich naprawdę dużą kolekcję, co zresztą można zauważyć, patrząc na publikowane makijaże :D I są to głównie tanie cienie, niskopółkowe.

Ale to, co mnie mierziło, swędziało i uwierało to odcienie beżów i brązów*. Nie wiem, czy to zauważyłyście, ale większość z nich ma pomarańczowe, różowe czy czerwone tony, brązy ewentualnie wpadają w fiolet. Brakowało mi żółtawego beżu, takiego musztardowego (ugier, żółta ochra) i bardzo ciemnego brązu, który miałby zielonkawy ton (umbra naturalna). Tak jak brakuje mi żółtych odcieni podkładów. Żółtych, nie pomarańczowych.
Trudna dostępność beżów i brązów z wyraźnymi żółtymi tonami jest dla mnie niezrozumiała. Beże i brązy to niby odcienie neutralne, ale nie są neutralne, jeśli ich tonacja kłóci się z tonacją cery. Tak, jak dobieramy odcień różu i bronzera do tonacji skóry, warto dobrać pasujące cienie do neutralnego makijażu.
Ja jednak zamiast szukać na wyższej półce cenowej wymarzonych cieni (co pewnie i tak by się wiązało z kolejnymi kompromisami) postanowiłam się pobawić i je sobie zmieszać. I mogę powiedzieć, że jestem w nich zakochana :)
I możecie sobie wyobrazić, jak pięknie taki musztardowy cień prezentowałby się przy niebieskiej tęczówce! :)

* - mam tu na myśli głównie kosmetyki z niższych półek - "poniżej Inglota"

Na dzisiaj koniec marudzenia z mojej strony. Niedługo pojawię się z zaległymi makijażami. Postaram się też ograniczać narzekanie ;)

17 wrz 2014

makijaż z miedzianą kreską (eyeliner Essence Beach Cruisers)

Dzisiaj chcę zaprezentować wam w gruncie rzeczy dość prosty makijaż w ciepłych odcieniach brązu - sprawdziłby się na opalonej skórze, którą ja się pochwalić nie mogę :D
Główną rolę odgrywa w nim wodoodporny eyeliner z tegorocznej letniej edycji limitowanej Essence - Beach Cruisers w odcieniu Sun, Fun & Copper!.
zdjęcie ze strony www.essence.eu

Pewnie przy odrobinie szczęścia można go jeszcze dorwać na stoisku wyprzedażowym - u mnie w drogeriach jednak rozeszły się jak świeże bułeczki, upolowanie tego eyelinera (oraz drugiego, w turkusowym kolorze) graniczyło z cudem. Co wcale mnie nie dziwi - eyelinery te są świetne :D Mają piękne, naprawdę metaliczne wykończenie i są rzeczywiście bardzo trwałe, wodoodporne - zgodnie z obietnicami producenta :)





Pytanie do Was: Macie jakieś propozycje co do prezentowanych makijaży? A może chcecie jakiś step-by-step? :)

Pozdrawiam :*

15 wrz 2014

pierwsze podejście do Duraline - metaliczna kreska.

Która z was nie słyszała o płynie Duraline z Inglota?
Duraline chyba można już zaliczyć do kosmetyków kultowych. Moim zdaniem - nie bez powodu :)
Mnogość zastosowań tego płynu to dobry powód, by stać się jego posiadaczką.
-jako baza do cieni, zwłaszcza sypkich
-umożliwia zastosowanie cieni sypkich (prasowanych zresztą też) jako płynnego eyelinera
-dodatek do zaschniętego eyelinera żelowego sprawia, że z powrotem nadaje się on do użytku
-można próbować dodawać go do różnych kosmetyków - podkładu, maskary, pomadek... Dzięki temu staną się one trwalsze, wodoodporne (choć pewnie nie ze wszystkimi będzie chciał "współpracować")

Miałam już kiedyś podobny kosmetyk - płyn do pigmentów sypkich firmy KOBO. Podobne właściwości, podobne opakowanie - szklana buteleczka z pipetką. Używałam tak, jak zalecał producent - jako baza do cieni sypkich lub zmieszany z cieniami - jako eyeliner. Nie zachwycił mnie jednak, bo nie dawał dużej trwałości. Wykończyłam go i za nim nie tęskniłam.

Potrzeba kupienia Duraline pojawiła się, gdy zauważyłam, że moje 2 żelowe eyelinery z Essence i 2 z Inglota wyschły w słoiczkach do tego stopnia, że nie dało się ich używać. Dodatek tego płynu do tego typu eyelinerów bezpośrednio przed aplikacją przywraca im życie ;)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym ograniczyła użycie tego kosmetyku do odświeżania eyelinerów.
Pierwsze, co mi wpadło do głowy, to metaliczna kreska. Użyłam do niej 2 kolorów błyszczących cieni - stalowoszarego i błękitu.




Macie/miałyście płyn Duraline? Do czego go używacie? :)

14 wrz 2014

BABY BLUE'S BAAACK! z kolorowym makijażem i różowymi włosami :)

Siemanko! Długo mnie nie było. Bo studiuję. Studia zabrały mi czas i życie, na stancji nie miałam warunków (ani, przyznam szczerze, ochoty) na fotografowanie makijaży.
Właściwie to już myślałam, że się poddam, zapomnę o blogu, może nawet go usunę... Ale nie. Wiem, że nie mam wielu czytelniczek, ale mimo to potrzeba uwieczniania moich makijaży nie zginęła we mnie. Więc wróciłam. Koniec wakacji to może nie jest najlepszy moment na powrót do blogowania... Ale zobaczymy, co z tego będzie :)
Tymczasem prezentuję makijaż, który z jakiegoś powodu bardzo mi przypadł do gustu. Może i potrafię przez miesiąc dzień w dzień robić makijaż w odcieniach brązu, nie zmienia to jednak mojej miłości do koloru :)




Jak widać, znowu mam też kolor na głowie. Powinnam właściwie napisać "jeszcze mam", bo trzymam go już prawie 3 miesiące trochę mnie męczy częste farbowanie i pewnie jeszcze przed końcem września przefarbuję się na coś... normalniejszego?
W każdym razie, kolor ten to pianka Venita w odcieniu "Intrygujący róż". Niestety mój aparat nie oddał tym razem dobrze tego koloru - w rzeczywistości jest to bardziej malina, niż czerwień. Następnym razem spróbuję w Photoshopie naprawić ten błąd.


Mam prośbę - jeśli już tu jesteście, dajcie mi znać w komentarzu, żebym wiedziała, że mam dla kogo "blogować" ;)
Pozdrawiam :)


PS Jeśli się zastanawiacie to tak, obrazek do nagłówka narysowałam w Paincie. A co! :D

5 wrz 2013

przydymione kreski - 2 wersje :)

Przez ostatnie kilka dni tak właśnie się maluję - jednak w różnych wariantach kolorystycznych, tu pokazuję 2 z nich. Teraz mogę, bo w końcu mam pędzel, który bardzo mi pomaga przy takiej roztartej kresce - a o nim wkrótce w notce, w której zaprezentuję mój zbiór pędzli ;)
Mam też już zdjęcia pokazujące, jak zrobić taki makijaż - krok po kroku, na nie też przyjdzie czas ;)




30 sie 2013

pastelowy makijaż dzienny w odcieniach różu - krok po kroku




Taki delikatny makijaż w pastelowych kolorach pasuje do jasnych oczu - niebieskich i zielonych, i ogólnie do delikatniejszego typu urody niż ten, który ja reprezentuję. Więc zrobiłam krok-po-kroku, żeby nie było, że prowadzę bardzo egoistycznego bloga :P

Nie jestem mistrzem fotoszopa niestety, więc moja wizualizacja wygląda dość sztucznie xD ale się starałam:


Potrzebne będą:
cienie (wszystkie matowe lub satynowe):
-biały, ale można zastąpić jasnobeżowym, zwłaszcza przy ciemniejszej skórze
-jasny róż
-ciemniejszy, może byc nieco brudny, róż
-cielisty beż
-czekoladowy brąz
oraz:
eyeliner i kredka do oczu - ja użyłam czarnych, ale z powodzeniem można zastąpić je kolorem grafitowym lub brązowym, wedle preferencji
I wiadomo - tusz do rzęs i baza pod cienie, jeśli ich używamy



Do dzieła!
1. Pod łukiem brwiowym oraz na ruchomą powiekę wraz z wewnętrznym kącikiem nakładamy biały (tudzież jasnobeżowy) cień.
2. W załamaniu powieki i powyżej rozcieramy cielisty, beżowy cień. Teraz mamy już swego rodzaju bazę, dzięki której makijaż będzie wyglądał delikatnie i pastelowo.
3. W wewnętrznym kąciku nakładamy jasnoróżowy cień...
4. ... a w zewnętrznym ciemniejszy odcień różu.
5. Nad załamaniem powieki i w zewnętrznym kąciku nakładamy brązowy cień, rozcieramy ku górze oraz w kierunku skroni.
6. W tym miejscu roztarłam dodatkowo ciemniejszy róż jaśniejszym, w stronę środka powieki. Rysujemy na dolnej linii rzęs kreskę kredką - ja na 3/4 długości, można tylko na połowie a nawet na 1/3, a można właściwie w ogóle pominąć kredkę jeśli zależy nam na delikatnym looku :P Ale jak już zrobiłam tę kreskę to rozcieram ją brązowym cieniem.
7. Rysuję kreskę eyelinerem.
8. Doprowadzam brwi do ładu (tu każdy musi mieć własny sposób, moje gęste i ciemne włoski nie wymagają dużego nakładu pracy). Tuszuję rzęsy.

Voila!


Dajcie znać w komentarzu, czy takie instruktaże są dla was pomocne :) A może was inspirują?
Pozdrowienia! :)