28 lip 2011

The make up blogger award :D

prowadzenie dwóch blogów na Blogspocie to zły pomysł... właśnie opublikowałam tego posta na drugim z nich, tym bardziej prywatnym :P głupia pomyłka. no więc...

zostałam otagowana przez Chochlika :) toteż przyłączam się do zabawy.

zasady:
1.Napisz kto przyznał ci nagrodę
2.Napisz 7 makijażowych faktów o sobie
3.Przekaż nagrodę 15 następnym blogerkom.

7 makijażowych faktów o mnie:
1. Zaczęłam się malować w 6 klasie podstawówki. Wtedy był to mocno kryjący podkład (Dermacol). Zmusiła mnie do tego choroba skóry, przez którą czułam się niekomfortowo w kontaktach z innymi. Po wyleczeniu nie zrezygnowałam z makijażu, zamieniłam oczywiście jednak podkład na dużo lżejszy. Oczy malować zaczęłam, jak chyba większość z nas, od kredki - ciemnobrązowej, pojawiła się później szara, czarna i granatowa. Do tego stopniowo zaczęłam dodawać cienie... coraz więcej cieni... jeszcze więcej cieni... i innych kosmetyków ;)
2. Praktycznie nie zdarza mi się wychodzić z domu bez makijażu, jedynie do dermatologa, czy kiedy np wychodzę wyrzucić śmieci w nocy ;) W innych sytuacjach sobie na to nie pozwalam, nawet na plażę używam korektora i pudru (do zmatowienia filtra) i wodoodpornego eyelinera.
3. Rzadko maluję rzęsy, są one prawie czarne i jeżeli już używam maskary to głównie po to, aby je pogrubić u nasady. Zwykle chodzę w dość mocnych makijażach, jednak tusz to dla mnie okazjonalne, nie niezbędne uzupełnienie.
4. Zrobienie makijażu zwykle zajmuje mi 15-20 minut, w zależności od stanu mojej skóry (dużo pryszczy/mało pryszczy :P), typu makijażu i używanych kosmetyków
5. Rzadko używam błyszczyków, jedyny, z którym się zaprzyjaźniłam to czarny ze zmierzchowej limitki od Essence - kupiłam najpierw jeden, potem jeszcze 2 na zapas :P
6. Naturalnie mam ciemne usta i nienawidzę ich rozjaśniać, wszelkie odcienie nude u mnie wyglądają wprost fatalnie. Wolę mocne kolory, również te bardzo ciemne. Zazwyczaj jednak nie nakładam na usta nic poza pomadką ochronną.
7. Noszę szkła kontaktowe i ogólnie oczy mi bardzo łzawią, toteż linię wodną oka zostawiam w spokoju. Tusze do rzęs i eyelinery też muszę mieć całkowicie wodoodporne. Pod cienie używam bazy, ale czasem i tak rozpływają mi się one w okolicy zewnętrznych kącików ;)

taga przyznaję następującym bloggerkom (kolejność przypadkowa):

23 lip 2011

NYX Liquid Makeup - recenzja


www.nyxcosmetics.com
Jak wspominałam już we wcześniejszych recenzjach podkładów, moja skóra jest tak blada, ze bardzo ciężko znaleźć kolor odpowiedni dla niej.  Generalnie z reguły najjaśniejsze podkłady drogeryjne są dla mnie o co najmniej 2-3 tony za ciemne, dlatego jest dla mnie czymś zaskakującym, ze w końcu znalazłam podkład, który w sumie mogę uznać za... zbyt jasny. NYX - płynny podkład w najjaśniejszym odcieniu, czyli Pale, jest przeznaczony dla naprawdę jasnych, bladych cer. Sam podkład bardzo przypadł mi do gustu. Nawet po kilku miesiącach stosowania minerałów (i nieudolnych prób zdradzania ich) nie miałam problemu z równomiernym nałożeniem go na twarz, bez smug, ścierania się, "rolowania" i innych przykrych niespodzianek, czyli pierwsze wrażenie - pozytywne. Sama jakość podkładu też mnie pozytywnie zaskoczyła, zwłaszcza, ze na forach internetowych nie miał najlepszych opinii, raczej był uznawany za przeciętny. Na mojej tłustej, problematycznej cerze sprawuje się naprawdę całkiem nieźle.


Cena: zapłaciłam 40zł na allegro (plus przesyłka)
Pojemność: 30ml
Kolor: najjaśniejszy - Pale - jest naprawdę bardzo, bardzo jasny, chyba najjaśniejszy podkład z jakim miałam do czynienia. Typowo chłodny odcień, różowawy. W moim przypadku dobrze dopasowuje się do koloru skóry, a może to skóra dopasowuje się do niego ;) nie zauważyłam oksydacji.
Konsystencja: płynny podkład, można powiedzieć, że dość wodnisty, jednak nie przysporzył mi problemów z nakładaniem, mimo iż od płynnych podkładów się odzwyczaiłam. Dobrze wtapia się w skórę. Nie zasycha wybitnie szybko, nie miałam problemu z nałożeniem kolejnych warstw jeśli potrzebowałam. Nie robi u mnie smug. Konsystencja w moim przypadku pozwala na aplikacje dodatkowej warstwy w ciągu dnia na makijaż, za co dodatkowy plus. Daje satynowe wykończenie, przy tłustej cerze niezbędny jest puder. Lekko podkreśla suche skórki.
Krycie: Średnie. Daje radę z zaczerwienioną skórą, ale do większych mankamentów (krosty, sińce pod oczami) przyda się korektor.
Opakowanie: Z praktyczną pompką, która się nie zacina i która pozwala na dozowanie odpowiednich ilości kosmetyku. Samo opakowanie jest plastikowe, ale z bardzo estetycznym koronkowym wzorkiem, który bardzo mi się podoba :)
Dostępność: Nie wiem, czy gdzieś w Polsce są dostępne stacjonarnie. Na pewno da się kupić na allegro czy e-bay
Ochrona przed słońcem: SPF 15
Właściwości, trwałość: Moją cerę matuje dość przeciętnie, ale bynajmniej się nie tłuści. Nadmiar sebum łatwo zdjąć bibułką, choć przyznaję, że zdarza mi się to robić "w biegu" nawet wierzchem dłoni i nie narusza to zauważalnie makijażu :> Na szczęście się u mnie nigdy nie warzy, jak to się zdarza przy innych podkładach. Ogólnie dużym plusem tego podkładu jest to, że nawet po wielu godzinach, nawet kiedy połowa podkładu mi się zetrze a skóra się niemiłosiernie przetłuści, kosmetyk ten wygląda na twarzy, jakby to powiedzieć, świeżo. Nie zmienia koloru, skóra też mi się od niego nie męczy. Dla mnie normalnym jest, że po tych kilku(nastu) godzinach noszenia makijażu nie wygląda on najlepiej, cienie mi się trochę osypują i zbierają w załamaniu powieki, podkład mi się miejscami ściera, warzy i tłuści, róż na policzkach blaknie, ogólnie nie wyglądam tak dobrze jak zaraz po zrobieniu makijażu. No i ten podkład miło mnie zaskoczył tym, jak wygląda na twarzy po wielu godzinach.
Zapychanie: Co dziwne, zapychania nie zauważyłam. A w składzie różne zapychacze widzę :> cud jakiś, albo moja skóra jest tak zdesperowana że aż się uodporniła na niektóre komedogenne składniki.

skład (skopiowany ze strony producenta): Water, Butylene Glycol, Cetyl Ethylhexanoate, Talc, Jojoba Esters, Octyldodecyl Myristate, Hydrogenated Polydecene, Glyceryl Stearate SE, Sorbitan Sesquioleate, Lecithin, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Polysorbate 60, Glycerin, Dimethicone, Ceteareth-6 Olivate, Propylene Glycol Stearate, Polyacrylate-13, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Sorbitan Laurate, Polyisobutene, Methylparaben, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Propylparaben, Butylparaben, Propylene Glycol Laurate, Sodium Citrate, Glyceryl Polyacrylate, Fragrance, Bentonite, Disodium EDTA, and Citric Acid. MAY CONTAIN: Yellow Iron Oxides (CI 77492), Black Iron Oxides (CI 77499), Red Iron Oxides (CI 77491), or Titanium Dioxide (CI 77891).

Swatch porównawczy z innymi moimi jasnymi podkładami. Zdjęcie nie oddaje dobrze kolorów, podkłady wyszły jakby żółto, choć w większości są różowawe (Lumene płynny jest najcieplejszy). A i moja ręka też nie jest taka czerwona, to na zdjęciach tak pięknie mi prześwitują naczynia krwionośne, to coś jak efekt czerwonych oczu ;] W każdym razie widać, że NYX jest najjaśniejszy.

 i... Uwaga. W dalszej części postu znajduje się drastyczny widok mojej skóry bez żadnego makijażu ;) Ma to na celu ukazanie krycia recenzowanego kosmetyku. Dla mniej odpornych psychicznie zaleca się zrezygnowanie z oglądania dalszej części.

 Koloryt skóry jest dość dobrze wyrównany, mniejsze zaczerwienienia przykryte, ale korektor nadal potrzebny. Mnie ten stopień krycia zadowala :)

To chyba najrozleglejsza z moich recenzji ;) I, jak do tej pory, ulubiony płynny podkład. Nie jest drogi, nie robi mojej skórze krzywdy, ma świetny kolor i zadowalające mnie właściwości. Używam go zamiennie z minerałami, pozostałe podkłady oddałam mamie albo leżą gdzieś skitrane w kuferkach, szafkach, lodówce...

Pozdrawiam :)
Wasza BabyBlue.

18 lip 2011

kolejny dzienny - miedziany

jakoś ostatnio nie ciągnie mnie do mejkapów innych niż dzienne, ale z drugiej strony, nie wiem jak mocny i kolorowy musiałby być to makijaż, żebym z nim nie wyszła do ludzi x)
toteż na dzisiaj kolejny nudny miedziany (choć kolory mi przekłamało nieco) dzienniak.
oho! brwi żyją własnym życiem. eh, wakacje, zapomina się o obowiązkach, człowiek się rozleniwia.
nawet rzęs mi się nie chciało malować, nawet uczesać. nieładnie. nie oszukujmy się, rzadko kiedy z nimi cokolwiek robię, taki ze mnie leń :P
i cały ryjek, of course zamulony : )
pozdrawiam, BabyBlue :)

13 lip 2011

jeszcze żyję ;) dzienny chłodny make-up

Długo nie pisałam, zdecydowanie za długo, wiem. Między ostatnim postem a zakończeniem roku szkolnego miałam mnóstwo, mnóóóstwo pracy, dlatego nie miałam zupełnie czasu na blogowanie. Obiecałam sobie, że to się zmieni już na początku wakacji, ale... hmm lenistwo mnie ogarnęło :P Nie mogłam się jakoś zebrać w sobie, żeby coś zmalować i wrzucić na bloga.

Na dzisiaj tylko skromny dzienny makijaż w chłodnych kolorach, bardzo adekwatnie do 30-stopniowego upału który mam za oknem :P
Miałam problem z uchwyceniem głównego koloru, który jest rozbieloną miętą. i wybaczcie, że na niektórych zdjęciach PS wali po oczach, wolę Was uraczyć jedynie makijażem oka, a nie czerwona skórą, kulfonami na czole i suchymi skórkami, których inwazję przeżywam.

May the Force be with you :) powrócę z jakimś mocniejszym mejkapem w najbliższych dniach.