30 sie 2012

czwartek na zielono + BabyBlue słucha ;)

Kiedyś, kiedyś, kupiłam sobie taki oto cień:
My Secret, Star Dust, 08
I nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek go użyła. Pewnie kiedyś go użyłam, może raz, może dwa, nie więcej. Więc dzisiaj uznałam ze w końcu wykorzystam tę piękną, błyszczącą, ciemną, chłoną zieleń, która zalega wśród miliona innych tanich cieni (żeby podbić i przyciemnić kolor, nałożyłam ten cień na czarny żelowy eyeliner Essence, nałożony na całą powiekę).



Czyli kolejny niezbyt odkrywczy mejkap a'la smokey ;)

Poza tym, przedstawiam Wam Kilo Kish. Moja tegoroczna letnia miłość *_*

Zaraz po The Internet, mojej miłości która sięga nieco wcześniej niż tegoroczne lato:

A jakie piosenki towarzyszyły wam tego lata? :D


29 sie 2012

wczorajsza tapeta: złoto-miedziano-jakaś, inspirowana

Po obejrzeniu tego tutorialu LetzMakeup poczułam nieco mniejszą niechęć do cieni w odcieniach pomarańczu. Zawsze byłam święcie przekonana, że kolory z domieszką pomarańczu średnio się sprawdzą na moich powiekach (największe szaleństwo z tym kolorem to była pomarańczowa kreska), ale pomyślałam, że czemu by nie spróbować? Zwłaszcza że moja twarz, która większość czasu jest bardzo blada, oliwkowa ale z przebijającymi przez nią naczynkami (więc też lekko różowa)  jest obecnie nieco opalona, więc jest już po prostu jasno-oliwkowa i taki makijaż będzie bardziej pasował :)
To co wyszło, no cóż, wyszło mniej pomarańczowo a bardziej złoto-miedziano-mdło-i-nijako, no i myślę że obyłoby się bez kreski nad linią rzęs (chociaż nie byłabym chyba sobą gdybym jej nie zrobiła). No i ogólnie srednio byłam przekonana do tego makijażu ale ja nie musiałam się na siebie patrzeć przez cały dzień, haha x)
Poza tym, że makijaż odbiegł od mojego pierwotnego planu, to jeszcze było takie dziwne ostre światło i nie mogłam uchwycić makijażu.
Whatever.
Czemu ja się muszę zawsze tak rozpisać, zamiast po prostu wrzucić te 3 zdjęcia? O.o Trochę zbędna paplanina, cóż, bycie babą chyba zobowiązuje do gadania bez sensu i składu.




Jak się zapatrujecie na makijaże w takich kolorach? Lubicie pomarańcze? A może pomarańcz tylko jako produkt spożywczy? :D

A niebawem recenzja 3 pomadek Golden Rose, które nabyłam ostatnio. Pozdrawiam!

22 sie 2012

wstępna recenzja czegoś, co uratowało mi głowę - Swiss O Par, Frottee Trockenshampoo

W poprzednim poście wspomniałam o moich planach, jakim był wyjazd na Hip Hop Kemp. Nie wiem, jak jest na innych festiwalach czy w ogóle polach namiotowych, ale na tej imprezie warunki sanitarne były dość marne. Wiadomo, nie przeszkadza to w dobrej zabawie, ale jak nie ma możliwości codziennego prysznica z myciem włosów, trzeba kombinować z mokrymi chusteczkami dla dzieci, żelami do dezynfekcji rąk i ograniczeniem bieżącej wody do baniaka z wodą. Ale co z włosami? Zawsze miałam problem z łojotokiem, kiedyś musiałam myć włosy codziennie, obecnie, dzięki delikatniejszej pielęgnacji, mogę spokojnie robić to raz na 2, a nawet 3 dni (z tym że 3-go dnia albo śmigam w czapce albo mam ulizane włosy i koczka). No ale jednak w warunkach, w których przetłuszczanie włosów jest wzmożone, spędziłam ponad 5 dni.

Kiedyś użyłam parę razy jakiegoś suchego szamponu, który moja mama kupiła za granicą - nie pamiętam co to było, pachniało jak owocowy płyn do mycia naczyń i ciężko było usunąć biały nalot (chyba talk) z włosów, odświeżał tylko na chwilę. No cóż. Na szybko przed zakupami przed-wyjazdowymi zrobiłam szybki rekonesans w internecie, no ale wiemy jak to jest - jedni polecają Isanę, inni Syoss, a gdzieś się natknęłam na jakiś (ponoć niezły) szampon Frottee, ale że chyba jest niedostępny w Polsce czy coś. Ale w Rossmanie go znalazłam, cenowo wychodził podobnie jak Syoss i Isana. Wzięłam Frottee.
Syossa odrzuciłam na wstępie, bo chcę przynajmniej ograniczyć kupowanie i używanie przeze mnie kosmetyków testowanych na zwierzętach. Nie mam pojęcia, jak jest z firmą Rufin, nie mogę znaleźć informacji na temat tego czy testuje czy nie.


zdjęcie pochodzi ze strony www.rufin.de - nie mam tymczasowo aparatu :(
Do rzeczy!
Suchy szampon Swiss O Par Frottee tosowałam go codziennie przez cały wyjazd - od środy do niedzieli, na tej tylko podstawie opisuję swoje wrażenia - prawdopodobnie będę go stosować dalej i po jakimś czasie być może zrobię pełniejszą recenzję.
Według producenta jest idealny do mycia na sucho pomiedzy normalnymi myciami włosów, fryzura  jest odświeżona i pozostaje w niezmienionym kształcie. Producent zaleca nie czekać, aż włosy się pozlepiają, ale lepiej stosować produkt częściej (a oszczędniej).
Jak się go stosuje? Rozczesać włosy, rozpylić równomiernie u nasady, pasmo po paśmie, z odległości ok. 20cm. Pozostawić do wyschnięcia (nie jest napisane na ile - ja czekałam zwykle koło minuty albo więcej, bo zajmowałam się czymś w międzyczasie), wytrzeć dokładnie ręcznikiem i starannie rozczesać, ewentualnie resztki usunąć przy pomocy suszarki - ja oczywiście ten krok pomijałam.
Opakowanie mieści 200 ml, ma taką formę jak lakier do włosów. Nie jest wybitnie ładne, dla mnie plusem jest to że jest niebieskie bo lubię ten kolor, hahahaha :D No ale jakby było ładniejsze nie obraziłabym się, bardziej minimalistyczne i eleganckie albo coś, wygląda tak aptecznie trochę.
Co do wydajności, nie mogę się wypowiedzieć - użyłam go parę razy, nie skończył się jeszcze :D ale trudno powiedzieć, ile go zostało.
Działanie uważam za całkiem niezłe. Przez cały ten pobyt w warunkach wzmożonego przetłuszczania włosów normalnym sposobem umyłam je raz. Poza tym Frottee mnie ratował. Wyraźnie odświeżał włosy, ale przede wszystkim, spowalniał dalsze przetłuszczanie. Owszem, matuje włosy, zabiera im zdrowy blask, ale też odbiera "blask" nadmiaru sebum ;) Mogę tak "na oko" powiedzieć, że po 3 dniach z tym szamponem (pot, słońce, upał, wiatr, noszenie czapki, kurz, sauna w namiocie, podróżowanie busami, pks-ami i pociągami itp.) miałam włosy mniej przetłuszczone niż po 3 dniach w normalnych warunkach, co uważam za spory sukces :)
Owszem, zostawia biały nalot na włosach, ale da się go całkowicie usunąć. Mam czarne włosy więc u mnie widać takie rzeczy, i miewałam pobielone włosy od pudru dla dzieci, którego nie mogłam całkiem usunąć. Inna sprawa, że mam włosy proste, śliskie i w dobrej kondycji - nie wiem jak to będzie z usunięciem produktu a innych typów włosa.
Zapach - duszący, dla mnie nieprzyjemny (ja w ogóle nie lubię zapachowych kosmetyków, chyba że jest to zapach naturalny. Poważnie, wolę kosmetyki śmierdzące jak przyprawa do zupy niż jak żelki jabłkowe albo płyn do garów). Najlepiej używać tego produktu na zewnątrz, na pewno nie w ciasnej łazience.
Włosy nie elektryzowały mi się po nim.

Podsumowując, uważam ten produkt za całkiem udany. Choć raczej polecałabym go stosować raczej w awaryjnych sytuacjach, myślę że częste stosowanie może wysuszyć skórę głowy, a więc doprowadzić do wzmożonej produkcji łoju.

dla zainteresowanych skład: Butane, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Alcohol denat., Aqua, Parfum, Limonene, Distearyldimonium Chloride, Isopropyl Alcohol


Używacie suchych szamponów? Może macie swoje typy godne polecenia? A może stosujecie "partyzanckie" sposoby odświeżania włosów, np. pudrem dla dzieci czy skrobią? ;)

14 sie 2012

mały słowotok o niczym i HHK

Jak pisałam ostatnio, miałam kurs wizażu. Już go skończyłam, nie wiem z jakim wynikiem, gdyż dyplom odbiorę dopiero w przyszłym tygodniu. Powiem tak - ja się tam zbyt wiele nie nauczyłam, ale wiadomo, to zawsze cenne doświadczenie i fajna przygoda :) Nigdy wcześniej nie malowałam tak "obcych" twarzy, jedyne makijaże wykonywane na twarzach innych niż moja to mojej mamie i dwóch przyjaciółkach - czyli to w sumie i tak oswojone rysy. Może kiedyś rozkręcę się jako wizażystka, mam taką nadzieję :P Na razie ćwiczę na sobie i na sobie realizuję liczne pomysły (niestety, pożyczyłam aparat przyjaciółce, dlatego nie zamieszczam ostatnio postów), i jak się nadarzy okazja maluję koleżanki.

Jeśli odzyskam aparat pojawię się w przyszłym tygodniu :) Pewnie jeszcze nie wiecie, ale kocham hip hop. Ten dobry, prawdziwy hip hop to mój ulubiony gatunek muzyczny (choć znajdują się wykonawcy reprezentujące zupełnie inne style, których uwielbiam, np. Tricky, Massive Attack, Placebo, Skunk Anansie, The Prodigy...). Jutro rano wyjeżdżam obleśnym pks-em do Kłodzka, stamtąd prosto do Hradec Kralove (Czechy) na Hip Hop Kemp - festiwal hip hopowy :) Czekam na to od daaawna, jadę pierwszy raz, wcześniej jakoś nie było mi po drodze, wrrrr niczego w swoim życiu nie żałuję jak tego, że nie było mnie tam rok temu, kiedy grali Odd Future i Pac Div - obie te grupy uwielbiam. W tym roku może skład artystów dupy mi nie urywa, ale i tak się jaram :D Najbardziej jestem ciekawa koncertu Dope D.O.D - ekipa z Holandii która wyjątkowo trafiła w mój gust - te nieco dubstepowe bity jak najbardziej do mnie przemawiają, choć sam dubstep to dla mnie coś obcego i trochę niezrozumiałego :P
Ciekawe, czy znajdzie się choć jedna blogerka która lubi taką muzykę :D
Z tegorocznego składu znam i lubię m.in Danny'ego Brown'a i Freddiego Gibbs'a (który zagra wraz z Madlibem), no i oczywiście wart uwagi jest Yasiin Bey a.k.a Mos Def.

A wy? Lubicie festiwale muzyczne? A może lubicie hip hop? :D

6 sie 2012

dzisiejszy dymek (w zgaszonym brązie)

Przydymiony, bo dawno czegoś takiego nie nosiłam ;) Nie rozpisuję się bo nie ma o czym i nie chcę się spóźnić na lekcję wizażu - zapisałam się na kurs, dzisiaj zaczynam pierwszą z pięciu lekcji. Nie muszę chyba mówić, że jestem podekscytowana? i oczywiście bardzo ciekawa, nigdy w niczym podobnym nie uczestniczyłam. Trzymajcie kciuki ;)





2 sie 2012

tapeta na dziś : ) ze złotem i miedzią

Polubiłam ostatnio takie mocne podkreślenie dolnej powieki - daje to taki trochę punkowy klimat, tę ciężkość. Endżoj!






Miłego popołudnia :)