1 wrz 2012

pomadki Golden Rose

Z używaniem przez mnie kosmetyków do ust bywa różnie. Zwykle nie kładę na nie nic poza Carmexem. Fenomenem mojego skromnego zbioru mazideł do ust jest to, że jeszcze tydzień temu nie było w nim typowo dziennych kolorów. Znajdzie się intensywna ciepła czerwień i fuksja, ciemne bordo, ciemniejszy fiolet i jaśniejszy, wpadający w fuksję, jest też niemal neonowy pomarańcz, pomarańczowy i czarny błyszczyk. A żadnych nude ani nawet takich mocno zbliżonych do mojego naturalnego koloru ust.
I tak sobie pomyślałam, że trzeba uzupełnić braki :D Rossman mnie nie zachwycił wyborem pomadek. Znaczy, pewnie by się coś znalazło, ale jednak wolałam najpierw zajrzeć na stoisko Golden Rose. Ucieszyłam się, bo za taką kwotę, jaką bym wydała na jedną pomadkę (np osławioną Airy Fairy Rimmela) kupiłam dwie w GR, w dodatku wydaje się, że jakościowo lepsze - mniej tłuste, a więc i trwalsze.
O ile z szamponem, podkładem czy kremem to jest tak, że aby wyrobić sobie zdanie, trzeba stosować dłuższy czas, o tyle pomadka to pomadka, nie trzeba tygodni żeby stwierdzić, czy ma fajny kolor, czy jest trwała, czy wysusza usta. Do dzieła!

Oto zakupione przeze mnie cacka:



 Od lewej są to (jak opisane na pierwszym zdjęciu): 2000 Lipstick 104, Golden Rose Lipstick 127, Perfect shine Lipstick 240. Już w tym momencie zaznaczę, że wszystkie one są bezdrobinkowe (na tym mi zależy, nie przepadam za perłowymi czy metalicznymi pomadkami).

Tak się prezentują na ręce:

2000 Lipstick występuje w dość ciekawej i szerokiej gamie kolorystycznej, jak i wszystkie rodzaje pomadek Golden Rose, czyli od jasnych nude, przez różne róże, czerwienie, aż po ciemne bordo i fiolety; poza tym mamy różne wykończenia, od matowych po mocno błyszczące, z dużą ilością drobinek (tak jest chyba we wszystkich rodzajach pomadek, choć dokładnie ich wszystkich nie obadałam ;)). O samej pomadce nie mogę powiedzieć wiele złego. Nie wysusza, ale też nie nawilża zbyt dobrze, dlatego najlepiej nałożyć na zadbane, nawilżone usta. Jest to pomadka dobrze kryjąca, a w związku z tym nieco tępa może sprawić nieco trudności rozprowadzenie jej - mi najlepiej służy nakładanie jej (niedokładnie) prosto ze sztyftu, a potem rozcieranie palcami. Pędzelek zgubiłam, więc nie wiem jak by się sprawdził :P
Główną zaletą jest trwałość. Jak na tak niedrogi produkt dość porządnie trzyma się ust. Nawet po kilku godzinach, gdy zwykle po pomadce nie ma ani śladu, tutaj jest - ślad. Nie jest to już ta kryjąca warstwa, ale lekka poświata koloru. Pozytywne zaskoczenie.
Kolor, który mam, czyli 104, wydał mi się bardzo bezpieczny - przygaszony róż, niezbyt jasny, nie za ciemny. Taki dzienny kolorek. Jednak w domu gdy nałożyłam go na usta, przestał mi się podobać. Jak to pomadka kryjąca, ma w sobie sporo tej białej bazy. nałożona na moje naturalnie ciemne usta dała taki nieco cukierkowy efekt, co wygląda nieciekawie teraz, gdy jestem lekko opalona, i oliwkowe tony w mojej skórze są bardziej widoczne. Pewnie chętniej będę po nią sięgać zimą i wiosną, gdy wróci mi normalny kolor skóry, a właściwie jego brak ;)
Cena : 7,60zł (czyli nieprzyzwoicie tania, a jakościowo naprawdę warta uwagi ;))


Golden Rose Lipstick - kolor który mam  (127) również jest kryjący i matowy. Tym razem konsystencja jest jeszcze bardziej tępa (również najwygodniej mi się rozprowadza ją palcem), a w dodatku potrafi okrutnie podkreślić suche skórki (chyba widać to na zdjęciu) - czyli nakładamy na bardzo zadbane usta.
Tutaj trwałość jest również bardzo dobra. Pomimo tępej konsystencji nie odczułam dodatkowego wysuszenia ust (ale też żadnego nawilżenia).
Kolor, który mam - 127 - eksperyment. Szukam pasującej mi pomadki nude ;) Jak dotąd nic mi nie przypasowało. Mieszałam również różne błyszczyki i pomadki z podkładami, też dupa. Kolor 127 wydał mi się całkiem sympatyczny, lekko wpadający w brzoskwinię, jednak na moich ustach wygląda nieciekawie... Dam mu jeszcze szansę kiedy zblednę, może wtedy będzie wyglądał lepiej, teraz wygląda za słodko, a skóra przy nim niezdrowo.
Cena: 8,60zł.


Perfect Shine Lipstick to mój faworyt, głównie ze względu na kolor, ale po kolei. Nie jest już tak kryjąca (ale też nie jest słabo kryjąca :P), a więc ma przyjemniejszą konsystencję. Mam wrażenie, że lekko nawilża usta, co jest zdecydowanie na plus, nawet jeśli ceną za to jest mniejsza trwałość - która i tak jest całkiem w porządku (na pewno w porównaniu z pomadkami Ultimate Colour Catrice, które były, o ile mnie pamięć nie myli, prawie dwa razy droższe; ale o nich innym razem).
Tym razem jestem bardzo zadowolona z koloru. Ciemnawy, przygaszony, chłodny róż, może nawet podbity fioletem. Doskonale współgra zarówno z moją cerą, jak i naturalnym kolorem ust (nie ma teatralnego efektu, gdy szminka się nierównomiernie zjada). Bardzo chętnie sięgam po tę pomadkę.
Cena: 9,60zł (albo coś koło tego)

Jeszcze dodaję zdjęcia z całym ryjkiem, i gościem specjalnym w postaci loczków :P
zdjęcia można powiększyć.
Od góry to: 2000 Lipstick 104, Golden Rose Lipstick 127, Perfect shine Lipstick 240.

Znacie pomadki Golden Rose? A może macie swoje typy wśród niedrogich pomadek innych firm? :)

PS Lipstick ma opakowanie, które dość łatwo się otwiera, więc na pewno nie wrzuciłabym jej luzem do torebki. Ogólnie opakowania nie są jakieś specjalne, choć Perfect Shine i Lipstick prezentują się dość ładnie, elegancko. 2000 Lipstick jest trochę tandetne, z takiego srebrnego plastiku :P

14 komentarzy:

  1. Z pomadką nr 127 wyglądasz świetnie :)
    Mam jedną szminkę z GR w takim neutralnym odcieniu, lubię ją, mimo, że często w codziennym makijażu o ustach zapominam :) Za taką cenę żal nie brać, w końcu muszę trochę pouzupełniać zbiór kolorów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest zła, ale pewnie będzie lepiej wyglądać jak zejdzie mi "opalenizna" ;)

      Też rzadko maluję usta ;)

      Usuń
  2. 240 jest najlepsza. Ja widzę w niej fioletowe podtony, które lubię. Poza tym pomadki nude się u mnie nie sprawdzają, bo mam całkiem nieźle napigmentowane usta i w pomadkach nude wyglądam tak, jakbym próbowała rozbielić swój naturalny kolor warg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też tak wyglądają nudziaki. Jeszcze żebym miała węższe wargi, na moich tak jakoś wyjątkowo śmiesznie te kolory wyglądają. Bardzo nienaturalnie, a teoretycznie nie takie jest założenie, żeby rozjaśniały usta o kilka tonów...

      Usuń
    2. Ja nie mam tak pełnych warg jak Ty, ale mimo to źle wyglądam w nudziakach. Nie zależy mi na efekcie rozbielenia. Dlatego zrezygnowałam z poszukiwań nudziaka. Planuję zakup malinowej pomadki. Będzie to lżejsza alternatywa dla czerwieni. U mnie malinowe usta wyglądają dość neutralnie.

      Usuń
    3. malina to dobry pomysł, zwłaszcza, że (w przeciwieństwie do ciepłych czerwieni) nie przyżółci optycznie zębów :)

      Usuń
    4. To prawda;) Nie mam żółtych zębów, ale jak nałożę pomadkę mającą pomarańczowe podtony, to wówczas moje zęby stają się żółte.

      Usuń
  3. 104 to mój faworyt, piękny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 240 piękny kolor :) chyba sobie sprawię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Golden Rose Lipstick 127 i 104 szukam wszędzie takich odcieni ! Możesz mi powiedzieć w jakim sklepie je zakupiłaś ? :)

    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na stoisku-wyspie Golden Rose, są w niektórych galeriach handlowych. Pojedyncze kosmetyki też można kupić w niektórych niesieciowych drogeriach, pomadki widziałam też kiedys w sklepie typu "wszystko po 4zł" ;)

      Usuń
  6. może skuzę się na tą 2 :D

    http://vanilias.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. rowniez mam nr 127. na Twoich ustach i tak wyglada bardzo ladnie! ja jakos sie zle z nia czuje;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, myślałam, że się z nią oswoję jak zblednę zimą, i zbladłam a szminka dalej leży niemal nietknięta, czasem ją nakładam pod ciemniejszy błyszczyk ;) nie mój typ jednak

      Usuń