Ale za nim wam je lepiej przybliżę, pokażę, jak moje włosy wyglądały jeszcze tydzień i kilka godzin temu:
nie widzimy bałaganu w tle ;) |
Długość - można powiedzieć, że do łopatek.
A oto, z czym wyszłam od fryzjera (właściwie to juz po pofarbowaniu włosów w domu):
No dobra, wracamy do pomadek.
Swatch:
2000 Lipstick w kolorze 146 to idealna dla mnie, krwista czerwień. Nie za ceglasta, nie za różowa, nie za jaskrawa. Jest bardzo mocno napigmentowana - nie ma obawy, że odciskając nadmiar tłuszczy z niej w chusteczkę nie zostanie nam wiele koloru na ustach - kolor nadal jest bardzo intensywny i długo pozostaje na ustach. Oczywiście radzę nakładać na zadbane usta, ale to chyba oczywiste, zwłaszcza przy tak mocnym kolorze. Nie wysusza ust,nawet je nawilża (zwłaszcza jeśli pominiemy odciśnięcie w chusteczkę). Zapach nie jest nachalny, ale osoby lubujące się w słodkich, intensywnych kompozycjach zapachowych będą zawiedzione - pomadka pachnie po prostu jak pomadka ;)
Nie wiem, czemu, ale ta czerwień zawsze na zdjęciach jakaś taka za jaskrawa wychodzi. Jest to w rzeczywistości prawdziwa, krwista czerwień, dość ciemna. |
Ostatnio jest to mój codzienny makijaż - jakiś czas temu skończyła mi się baza pod cienie i nie kupiłam jeszcze kolejnej. Więc zadowalam się eyelinerem + pomalowane usta. |
Pomadki z tej serii są nieco bardziej treściwe, mocniej nawilżające - a co za tym idzie, trochę mniej trwałe. Aczkolwiek i tak na tle większości pomadek z tej półki cenowej - prezentuje się pod tym względem całkiem nieźle. Pigmentacja bardzo dobra (choć chyba mniejsza niż w 2000 Lipstick), bez problemu pokrywa za jednym pociągnięciem moje z natury dość ciemne usta.
Opakowania w obu przypadkach - no cóż, bez rewelacji :D Nie zdarzyło mi się, żeby pękły przy upadku czy otworzyły się w torebce, ale cudem estetyki to one nie są. Ale to nic, to tylko opakowanie.
W podsumowaniu mogę powtórzyć słowa z poprzedniej recenzji pomadek tej firmy. Są one warte uwagi ze względu na ich jakość, cenę i bogactwo kolorów. Cena 2000 Lipstick to 7,60zł, natomiast Ultra Rich Color Lipstick - 12,90zł.
Na minus mogę zaliczyć dostępność - wiem, że w wielu miastach nie ma stoiska Golden Rose (ba, do niedawna u mnie też nie było), a w małych, niesieciowych drogeriach asortyment tej firmy jest zwykle mocno okrojony.
Jeśli nie wiesz, czy u ciebie w mieście jest stoisko Golden Rose, możesz sprawdzić tutaj :)
Znacie pomadki firmy Golden Rose? A może macie godne polecenia inne kosmetyki tej firmy? ;)
niezla zmiana :D
OdpowiedzUsuńJaka zmiana! :D zawsze widziałam Cię w krótkich włosach, a tu tyle już urosło - no, ale widzę, że wszystko wróciło do starego stanu :P
OdpowiedzUsuńod dawna nie chciałam mieć długich włosów, zapuściłam w sumie bo chłopak nalegał ale sie jednak źle w nich czułam ;)
UsuńOjej jakie króciutkie :D Ładnie Ci w takiej fryzurce :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się kolory pomadek, zwłaszcza jaśniejsza :)
:) Witaj. Na początku powiem, że bardzo podoba mi się Twój blog ! Mamy bardzo podobny typ urody - porcelanowa cera z różowymi podtonami( męka z podkładami nie rekompensuje w żaden sposób jej oryginalności :D ), ciemne oczy i ich oprawa. Uwielbiam Twoje oczy i makijaże, którymi jeszcze bardziej podkreślasz ich głęboki, ciemnobrązowy kolor.
OdpowiedzUsuńCo do zmiany włosków - mi najbardziej podobasz się czerni lub tym rudo-brązie, który miałaś w poprzednim jeszcze poście. Dlugość ciekawa, ale wielbię dłuuugie :D
Pozdrawiam !
hah, włosy obecnie mam jeszcze krótsze (układam w irokeza) i w dodatku blond ;) tylko nie bardzo mam czas na blogowanie żeby się pochwalić.
UsuńW czerni chyba wyglądałam najlepiej, ale odrosty... Eh
pozdro!