W opakowaniu znajduje się tubka z farbą oraz saszetka z utleniaczem 9%. Koszt takiego zestawu to ok. 6-7 zł :) Niestety miałam problemy ze znalezieniem tego koloru, nie uświadczyłam go w żadnym z odwiedzonych przeze mnie Rossmanów ani Natur, dorwałam go w Tesco.
Na ulotce można znaleźć informację, że farbę należy trzymać na włosach 20-40 minut. Ja użyłam utleniacza 6%, który został mi z innej farby, i domieszałam do farby trochę odżywki, a mieszankę trzymałam na głowie koło 15 minut, domyślając się, że na moich wysuszonych włosach efekt może być dość intensywny. No i jest, bardziej, niż się tego mogłam spodziewać.
Drugie zdjęcie nieco lepiej odzwierciedla kolor, ale to i tak nie jest to, co ja sama widzę na swojej głowie. A widzę intensywną Magentę. Taki naprawdę intensywny, sztuczny kolor, chłodny, mocny odcień różu. Jak z kreskówki.
Początkowo trochę mnie to przeraziło, teraz w sumie mi się całkiem podoba :)
Oczywiście intensywność i "sztuczność" koloru zawdzięczam przede wszystkim temu, że wyjściowym kolorem był jasny blond. Myślę, że na włosach ciemny blond czy jasny brąz efekt będzie podobny do tego na zdjęciu na opakowaniu.
Jak wam się podoba? :D
edit: Niestety muszę przyznać temu odcieniowi punkty ujemne - bardzo szybko się wypłukuje. Nawet po drugim farbowaniu, tym razem z dołączonym utleniaczem 9%. Na końcówkach nadal są różowe, jednak im bliżej skalpu, tym tego różu jest mniej. Sam odrost ma teraz odcień, że tak nieładnie powiem, sraczkowaty ;) Gdyby go nie było widać, to w sumie można uznać za całkiem ciekawy "balejaż" maliny i odcieni grejpfrutowych, brzoskwiniowych i pomarańczowych, czyli całkiem smakowicie - no tylko ten nieszczęsny odrost. Po kilku myciach włosów... Eh.