BB Creamy musiały dopaść nawet mnie :) Kusiły mnie ich właściwości pielęgnacyjne, wybielające, lecznicze bla bla bla...
Pierwszym, i jak na razie jedynym kremem BB, na jaki sie skusiłam, jest Elemong. Podobał mi się kolor (jeden z jaśniejszych dostępnych na rynku), no i cena, bo 45 zł na all za tubę 60ml. Nie wiem, po kiego grzyba produkować takie wielkie tuby, 30 ml to za dużo... Chyba, że to takie opakowanie rodzinne, no wiecie, trzy siostry i mama ;)
i jakby kogoś interesowały obietnice producenta:
Cena: ok. 45zł
Pojemność: 60ml
Kolor: Jasny, nieco ciemniejszy od Dermacola 208, chłodny, szaro-różowy odcień; dość dobrze dopasowuje sie do koloru skóry.
Konsystencja: Gęsta, ale kremowa, nie zasycha szybko, więc nietrudno uniknąć smug
Krycie: Bardzo dobre, korektora potrzebowałam jedynie pod oczy i na większe wypryski
Opakowanie: Tubka stawiana na zakrętce, z wygodnym "dzióbkiem"
Dostępność: Allegro, E-bay
Ochrona przed słońcem: SPF 25, PA++
Właściwości, trwałość: To nie jest podkład matujący... W sumie to cechą BB Cream'ów jest ten "wilgotny" blask, który pozostawiają na skórze; można go zmatowić pudrem, to nawet wskazane przy cerze tłustej, jednak już wtedy łatwo o maskę. Sam w sobie wtapia się w skórę bardzo dobrze, właściwie to nałożony w rozsądnych ilościach jest niewidoczny :) Nie powiem, aby przyspieszał świecenie się mojej skóry, ale też nie matuje, w ciągu dnia muszę się ratować bibułkami matującymi; jak tego nie zrobię, zwarzy mi się na nosie i czole. Dobrze nawilża skórę.
Zapychanie: Mnie zapychał przez pierwsze kilka dni stosowania, i to widocznie, poważnie, robiły mi się dość szybko wielkie, ropne wypryski, potem go odłożyłam. Jak go użyłam po jakimś czasie, nie zapchał mnie wcale. czyli zdaję się na humory swojej skóry ;)
Bardzo trudno jest znaleźć jego skład. Szukałam wytrwale, nie znalazłam... A bardzo ciekawa jestem, jakiego syfu tam napchali, że mnie zapchał tak bardzo. Jestem też ciekawa stabilności filtra w nim zawartego. Nie wiem, czy powinnam mu ufać.
Po początkowym zapchaniu planowałam go wydać, ale po późniejszym używaniu, kiedy nie zapychał mnie wcale, stwierdziłam, że dam mu jeszcze szansę... Nie stosuję go na co dzień, raczej wtedy, kiedy np. muszę wyjść na zakupy i nie chce mi się bawić z minerałami. No i zaczynam kuracje Epiduo, i nawet nie robię sobie nadziei, że mnie nie podrażni i nie wysuszy. Może właśnie wtedy nie będzie mi przeszkadzała jego lekka tłustość, a nawet da ukojenie mojej wysuszonej na wiór skórze.
Swatch'a zamieściłam tutaj
Swatch'a zamieściłam tutaj