2 lut 2011

recanzja podkładu - Dermacol, Mary Kay

Obiecałam, że zacznę od recenzji podkładów. Na pierwszy ogień pójdzie Dermacol.




Dermacol
 wielu osobom doskonale znany, częściej jako korektor niż podkład. Co go czyni tak wyjątkowym? Krycie! I to nie takie, jakie oferuje nam np. Revlon Colorstay, ale naprawdę mocne, porządne krycie. Ma konsystencję gęstej pasty, trudno go do czegokolwiek porównać...
Dzięki konsystencji i pigmentacji (50% pigmentu!) jest niesamowicie wydajny. Używając go prawie codziennie (jako podkład) przez jakieś pół roku, zużyłam mniej niż połowę. W dodatku jest to produkt bardzo tani, bo na allegro można go kupić nawet za 16 zł.

Cena: na allegro od 16 zł, w drogeriach - ok. 26 zł
Pojemność: 30ml
Kolor: 208 jest bardzo jasny... Naprawdę bardzo jasny, idealny dla mnie :) i nie ciemnieje! Chwała mu za ten kolor.
Konsystencja: Bardzo gęsta; trzeba się nieźle namachać, żeby go dokładnie rozsmarować
Krycie: Bardzo mocne (można stosować jako korektor)
Opakowanie: beznadziejne. metalowa tubka, która pęka na zagięciach. Ja go po paru dniach użytkowania przelałam do słoiczka po kremie - to mniej higieniczne, wiem, ale dużo wygodniejsze.
Dostępność: dostępny w niesieciowych drogeriach i na allegro oraz w sklepach internetowych
Ochrona przed słońcem: SPF 30... Ja im aż tak bardzo nie ufam ;) ale faktor jest spory, za co duży plus.
Właściwości, trwałość: Nie jest to podkład matujący! ani też nie nawilżający, liftingujący, czy jakikolwiek inny. To jest podkład, którego głównym zadaniem jest krycie. Sprawdza się na sesjach fotograficznych, filmach itp., gdzie cera musi być doskonała i gładka. Mi, jako posiadaczce cery przetłuszczającej się, niezbyt odpowiada. Po paru godzinach, gdy skóra wydzieli pewną ilość sebum, kosmetyk się nim jakby "rozcieńcza", wtedy można go zetrzeć najlżejszym dotknięciem. Często warzył mi się w tych najmocniej przetłuszczających się miejscach (środek czoła, nos, policzki przy nosie). Jest wodoodporny. Nieumiejętnie rozsmarowany na twarzy robi widoczną maskę.
Zapychanie: Mnie raczej nie zapychał - a w każdym razie nie tak, jak to potrafią zrobić inne kosmetyki. Aczkolwiek wiem, że on to potrafi, bo jest na parafinie.



Mary Kay, podkład średniokryjący (dla cery normalnej, mieszanej i tłustej)

Do kupna tego podkładu zachęciły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, bardzo lubię cienie tej firmy, używałam również pomadek, konturówek do ust i różu i bardzo je sobie chwalę. Po drugie, paleta kolorów, która jest bardzo duża. Jest podział na odcienie... No właśnie, w internecie to podziały wygladają różnie. możemy się spotkać z podziałami na: żółte, oliwkowe i różowe lub na ciepłe, neutralne i chłodne, lub ciepłe, zimne i oliwkowe, i podejrzewam, że jeszcze inne. Trochę mnie ten duży i (pozornie) przejrzysty podział kolorów zmylił, gdyż uznałam, że te najjaśniejsze są naprawdę  bardzo jasne i będą mi pasować. I to był błąd...
Wybrałam odcień 104, czyli najjaśniejszy w chłodnym odcieniu. Ten kolor jest... tragiczny. Nie jest to porcelanowy kolor, lecz jasna brzoskwinia. Bardzo nienaturalny odcień, nigdy nie widziałam człowieka z takim kolorem skóry ;) W dodatku ulega oksydacji (ciemnieje).
Mieszałam go z Dermacolem, aby go jakoś rozjaśnić, aczkolwiek nie wyeliminowało to tego brzoskwiniowo-łososiowego odcienia. Odstawiłam go dość szybko. Gdyby nie kolor, pewnie ostałabym przy nim na dłużej, bo jako podkład jest całkiem niezły.
Cena: na allegro ok. 50 zł
Pojemność: niecałe 30ml
Kolor: Duży wybór kolorów, jednak najjaśniejsze nie są wystarczająco jasne.
Konsystencja:
Krycie: jak to podkład; niezbyt gęsta, kremowa, rozprowadza się dość łatwo palcami, choć akurat w tym przypadku wolałam lateksową gąbeczkę
Opakowanie: plastikowa tubka. żadnych rewelacji, ale jest OK.
Dostępność: na allegro oraz u konsultantek Mary Kay (niedostępne w drogeriach)
Ochrona przed słońcem: brak
Właściwości, trwałość: Jak dla mnie jest w sumie ok. Krycie jest takie przeciętne, wystarczające, żeby zakryć mniejsze zaczerwienienia czy przebarwienia, ale na bardziej widoczne krosty i sińce pod oczami trzeba użyć korektora (trudno jest nałożyć dwie warstwy). Lubi się gromadzić w rozszerzonych porach. Może ciemnieć, ale to sprawa indywidualna - u mnie ciemnieje w kierunku bardzo intensywnej brzoskwini. Ciemnieje bardziej, gdy podkładu jest większa ilość, co w połączeniu z tym, że dosć szybko się utrwala, może sprawiać, że zrobią nam sie smugi. Nie mam nic do zarzucenia w sprawie trwałości - nie ściera się, matuje dość dobrze; nadmiar sebum można bardzo łatwo zebrać bibułką matującą albo chusteczką.
Zapychanie: Mnie raczej nie zapychał, ale używałam go krótko, wiec pewności nie mam.

To na razie tyle. Swatche podkładów wstawię następnym razem, choć nie obiecuję, że wcześniej nie pokuszę się o jakiś makijaż ;) (sumie to założyłam tego bloga, aby prezentować swoje makijaże - przynajmniej taki pierwotnie miałam plan)


źródła zdjęć: 1, 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz